|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
O wszystkim i dla wszystkich - "Słoneczny patrol" inaczej
glizda - 2007-02-15, 12:01 Temat postu: "Słoneczny patrol" inaczej Grzeczny kostium dla muzułmanki
Pamela Anderson raczej by tego na siebie nie włożyła. Co innego muzułmańskie dziewczęta na plażach Sydney. Władze australijskiej metropolii mają nadzieję, że "przyzwoity strój" pozwoli złagodzić napięcia między różnymi grupami etnicznymi. Ale czy moda jest w stanie naprawić zło wyrządzone przez polityków?
Jeszcze nie pojawił się na wybiegach w Mediolanie i Nowym Jorku ani nie robi furory w butikach przy New Bond Street, ale to tylko kwestia czasu. Ostatni krzyk mody nazywa się "burkini". Jest to trzyczęściowy kostium kąpielowy – współczesna wersja tego, jaki nosiły Hiszpanki w czasach dyktatury generała Franco – składający się z nieprzemakalnych spodni zakrywających nogi, koszulki z długim rękawem i czepka na głowę. A wszystko to – cóż za zbieg okoliczności! – w barwach narodowych Hiszpanii.
Całość jest... egzotyczna. A wszystko to w imię rasowej i religijnej harmonii. Burkini ma być odtąd oficjalnym strojem ratowników na plaży, zaprojektowanym w myślą o muzułmańskich kobietach z Cronulla Beach (Sydney) rok po zamieszkach, jakie wybuchły między młodymi Australijczykami pochodzenia anglosaskiego i libańskiego. Wydarzenia z grudnia 2005 roku poddały w wątpliwość wizerunek Australijczyków jako społeczeństwa otwartego, tolerancyjnego, egalitarnego i wielokulturowego.
Dziewięć tysięcy kobiet z całego kontynentu kupiło już sobie grzeczne kostiumy zaaprobowane przez Australijską Radę Islamską. I choć nazwanie ich "szykownymi" byłoby zapewne grubą przesadą – Pamela Anderson nigdy nie ubrałaby się w burkini nieodsłaniające ani grama ciała – przyczyniły się one do uspokojenia atmosfery na australijskich plażach. Te zaś, zbadane po raz pierwszy przez kapitana Cooka w 1770 roku, od wielu miesięcy są polem bitwy między muzułmanami, którzy blondynki w kostiumach kąpielowych nazywają (słowo wymoderowano), a białymi chuliganami domagającymi się kraju "tylko dla Anglosasów".
Siedemnaścioro wyznających islam dziewcząt i chłopców pochodzenia libańskiego, palestyńskiego i syryjskiego (jest ich w Sydney 150 tysięcy, podczas gdy wspólnota chrześcijan liczy sobie prawie 3 miliony) właśnie otrzymało dyplom strażników plaży. Do ich zadań ma teraz należeć między innymi ratowanie tonących, ostrzeganie o obecności rekinów i rozstrzyganie częstych sporów między amatorami surfingu, kiedy jeden "kradnie" falę drugiemu.
Choć ta ostatnia sprawa może wydawać się błaha, w rzeczywistości ma wielkie znaczenie dla zhierarchizowanej i dość szowinistycznej kultury surferów (przypomnijmy, że od 2000 roku liczba surfujących kobiet potroiła się). Obowiązuje tam zasada, że ten, kto znajduje się najbliżej grzbietu fali, ma pierwszeństwo, a tych, którzy się nie zastosują, czekają dotkliwe sankcje, z silnym ciosem włącznie (były mistrz surfingu Nat Young został z tego powodu tak brutalnie pobity, że musiał poddać się operacji plastycznej). Popularyzacja kodeksu postępowania surferów dla początkujących znajdzie się wśród obowiązków dziewcząt w burkini.
Grzeczny kostium w modzie islamskiej to wyraz wysiłku wielokulturowej Australii usiłującej za wszelką cenę ukryć problemy, które ją nękają. To tutaj konserwatywny polityk John Howard mógł czterokrotnie wygrywać wybory głosząc antyimigracyjne hasła i ograniczając swobody obywatelskie – wszystko to rzecz jasna tylko spotęgowało napięcia między przedstawicielami różnych grup etnicznych. Dla Libańczyków, którzy przybyli do Australii w latach 70., oraz Irakijczyków i Afgańczyków przenoszących się falami z przedmieść do Sydney Cronulla jest najbliższą plażą, a w dodatku "okopem": to tutaj mogą "rozwiązywać nieporozumienia" na tle kulturowym, napędzane nacjonalistycznymi programami radiowymi, bezrobociem i działalnością lokalnych gangów. Oto ciemna strona australijskiego snu. Trudno powiedzieć, czy burkini będzie nań idealnym antidotum.
karcia - 2007-02-15, 17:07
No, no jakie grzeczne muszą być te dziewczyny w "burkini". Pomysł dość oryginalny... Tylko, że chyba nie przyjmie się w innych krajach. Jakoś nie wyobrażam sobie mody na ten dziwny krój. hmm kto by pomyślał, że w dzisiejszych czasach będzie nosiło się trzyczęściowe stoje kąpielowe Wszystko sie może zdarzyć.
A co do nazwy... Łatwo można zauważyc, że jest zbliżona do "bikini" heh trochę zabawnie.
|
|